Dyskusja na temat 5G i wpływu tego 5G na organizm człowieka trwa.
Nie wiadomo (choć można przypuszczać), na ile ta dyskusja jest istotna i ważna dla decydentów i dla sprawy w ogóle oraz czy w ogóle ma jakieś znaczenie - we mnie rośnie obawa a nawet przekonanie, że decyzja w kwestii 5G jest już dawno podjęta i teraz chodzi tylko o to, jak ją zalegalizować ustawowo w taki sposób, by nikt nie mógł tej decyzji już zanegować i podważyć.
Ta obawa dodatkowo podbudowana jest przekonaniem, że to, co się dziś nazywa konsultacjami społecznymi - które właśnie mają miejsce - stanie się tylko i wyłącznie podstawą do uwiarygodnienia podjętej już decyzji. Na zasadzie -
....wysłuchaliśmy, przeanalizowaliśmy zastrzeżenia, wzięliśmy pod uwagę i doszliśmy do wniosku, że zastrzeżenia nie stanowią podstawy do zakazu stosowania....
Argument, że decyzja została podjęta bez konsultacji społecznych zniknie - wszak tych konsultacji było sporo - i w sposób gładki podniesienie norm zostanie przeszmuglowane. A jeśli już zostanie to usankcjonowane prawnie to żadne późniejsze zastrzeżenia nie będą brane pod uwagę a jakikolwiek głos rozsądku nawołujący do ponownego przemyślenia sprawy będzie uznany za typowe oszołomstwo - wszak wszystko już na ten temat zostało powiedziane.
Niepokoi mnie odnoszenie przez wielu specjalistów spraw do dotychczasowych badań i praktyki, w których to fale elektromagnetyczne wykorzystuje się w pożytecznym celu - ot choćby w medycynie. Tak jest i nie da się temu zaprzeczyć.
Nie usłyszałem tylko jednego argumentu a mianowicie - wszelkie pozytywne działania z zastosowaniem pól elektromagnetycznych wykonuje się w sposób kontrolowany w zakresie każdego parametru pola i w odniesieniu do konkretnego i zdefiniowanego obiektu - w tym przypadku pojedynczego ludzkiego organizmu.
Natomiast emisja 5G niejako "z masztu" będzie kompletnie niekontrolowana i , co ważne , ciagła.
Porównałbym to do - choćby - krioterapii, w której organizm ludzki poddawany jest oddziaływaniu niskich temteratur (poniżej 100 stopni). Ma to skutek typowo leczniczy i znajduje uzasadnienie stosowania. Ale ten organizm poddawany jest niskim temperaturom przez krótki czas i wyprowadzanie z tego wniosku, że moglibyśmy funkcjonować bez obaw na tzw. "codzień" w temperaturach minus 160 stopni przez 24 godziny na dobę wydaje się być szaleństwem. A nawet nim jest.
A przecież emisja fal "z masztu" ma następować w sposób ciagły - 24 godziny na dobę - i kompletnie niekontrolowany. Mało tego - nastąpi kumulacja w pojedynczych obszarach parametrów pola emitowanego z różnych lokalizacji. Będzie to plac zabaw, chodnik, mieszkanie, sklep - bedą to miejsca, w których ludzie też przebywają w sposób ciagły. I dodatkowo, przemieszczając się, bedą "przechodzili" z jednego obszaru do drugiego.
Niezwykle podejrzanym jest argument wysuwany przez zwolenników i propagatorów instalacji nadajników 5G mówiący - nie stwierdzono negatywnego wpływu pola elektromagnetycznego na organizm ludzki.
Nie stwierdzono, gdyż go nie badano!!!
Nie tworzono statystyk, nie wyciągano z nich zatem wniosków a pojedyncze przypadki owego negatywnego wpływu kwalifikowano według kompletnie przypadkowego klucza - bez uwzględnienia przyczyny leżącej w obszarze wpływu pola elektromagnetycznego a nawet "z góry" pomijając i eliminując to właśnie źródło efektu.
Sytuacja i okoliczności z jakimi mamy do czynienia w przypadku 5G przypomina ...hm...nawet nie przypomina - jest wprost czystym powtórzeniem sytuacji i okoliczności towarzyszącym nakazowi szczepień.
W przypadku szczepionek dochodziło nawet do takich kuriozalnych zdarzeń, w których osoby pełniące kluczowe stanowiska w ochronie zdrowia - z racji swoich medycznych kwalifikacji i doświadczenia - twierdziły publicznie, że w składzie owych szczepionek nie ma ani śladu rtęci czy aluminium. Już nie mówiąc o tym, że argument braku potwierdzonych odczynów poszczepiennych też zwyciężył. No i konsultacje tzw. społeczne - choć wymuszone - jednak też się odbyły.
Tyle tylko, że z owych "konsultantów" probujących nawoływać do zdrowego rozsądku uczyniono w efekcie właśnie oszołomów zaburzających publiczny porządek. W przypadku szczepionek posunięto się nawet do takiego rozwiązania, które powoduje usuwanie z portali społecznościowych informacji o szkodliwości stosowanych preparatów a osoby bardziej aktywne w tej kwestii zaczęły nagle miewać dziwne problemy prywatne.
Dla mnie, jeśli coś jest faktycznie (celowo bądź przypadkiem) niezbadane, to podłością najwyższego lotu jest twierdzenie, ze to coś jest bezpieczne. Z jednej strony podłością a z drugiej zwyczajnym draństwem.
Nie jestem w stanie dojść przyczyny, dla której zupełnie swobodnie i bez refleksji powierzamy swoje zdrowie i życie ludziom, którzy nie mają czasu, by się tym naszym zdrowiem i życiem przejmować - tak są zajęci bieżącym zarabianiem pieniędzy i budowaniem swojego autorytetu w środowisku, by zarobić jeszcze więcej.
(wr)
(przewiń film od poczatku)
.