Gdy mowa o rozwiązaniach pozytywnych, stwarzających szanse rozwoju dla obywatela, porządkujących życie gospodarcze i społeczne...
zawsze słyszymy, że to nie takie "hop-siup" , sprawa wymaga szerokich konsultacji - nierzadko (nazwijmy to ) międzynarodowych.......że odpowiedzialność nakazuje dogłębne i kompleksowe przebadanie kwestii ....no i ..w ogóle, że jednej kadencji za mało, by uchwalić.
Ale z drugiej strony są takie ustawy, na których atrament jeszcze dobrze nie wysechł i człek nie zdążył się jeszcze dobrze wczytać w treść (zresztą...po co? - skoro kazano podnieść rekę i wcisnąć guzik ) a już przegłosowane "ZA".
Mogłoby to dowodzić szlachetnego faktu, że nasi posłowie dwoją się i troją i przynajmniej te ustawy, które nie wymagają - według nich , oczywiście - aż tak wytężonej pracy, przepychają przez maszynkę do głosowania najszybciej, jak się da. Ale nie dowodzi.
Nie pierwszy raz Sejm już pokazał, że sprawność w "przepychaniu" ustaw opanował i to
w stopniu celującym.
Wcale nie wiąże się to jednak z żadną szlachetnością celu ani tym bardziej z tym, że ta cała 460-osobowa gromada na naszym wikcie wie, co robi. To znaczy - wiedzieć może i wie ale nie świadczy to o tym, że robi to dla naszego dobra - tak, jak twierdzi.
Praktyka sejmowa jest taka, że ustawy o znaczeniu kluczowym dla jakości naszego życia zawsze napotykają trudności - a w zasadzie zawsze rozbijają się o mur obojętności wobec naszych potrzeb oraz interesy dość odłegłe od naszych - a ustawy, które mają nam życie utrudnić bądź nawet je obrzydzić czy wręcz skrócić procedowane są w tempie wprost kosmicznie zawrotnym. Wszak w Konstytucji stoi jak byk - posła nie obowiązują instrukcje wyborców"...
To czym panie i panowie posłanki czy posłowie będą się przejmowali?
Oto jedna z takich ustaw...jeszcze pachnie atramentem :