Dla znakomitej większości osób sprawy, które mają miejsce w Polsce kończą się na operacji
pomiedzy PO czy też Koalicją tzw. Europejską a PiS - czyli koalicją rzekomo prawicowo-patriotyczną. Patriotyczną lewicę stawia się naprzeciwko patriotycznej prawicy, nic innego nie dostrzegając. W rezultacie cały ten, sztucznie dodany i zawłaszczany, patriotyzm stanowi wyłącznie rodzaj pudru mającego pokryć szkaradne oblicze. Depcze się go wedle uznania, interesu i potrzeb. Co więcej - sami go, wpisując się w te podziały, ochoczo depczemy pozbawiając samych siebie energii i mocy. Oddaliśmy całkowicie i dobrowolnie atrybut władzy Suwerena - patriotyzm - w ręce kogoś, przed kim powinniśmy go bronić. I narzekamy, że "nic nie możemy".
Cała masa tzw. antystemowców głosi hasła oparte również na tym prostym połączeniu bądź rozdzieleniu pomiędzy wykreowanymi głównymi graczami na polskiej scenie politycznej.
Dawne to już czasy, gdy zacząłem próbować - bezskutecznie do dziś - docierać do "antysystemu" z sugestią zrozumienia pojęcia "system". Nie da się wszak walczyć z czymś, o czym się niewiele wie. Można o tym mówić wyłącznie czyniąc wrażenie na publice.
Ale nie wygra się w tej tzw. walce z systemem jeśli zaniedba się obowiązek poznania przeciwnika. Na tym tle można wykreować tylko i wyłącznie następną wydmuszkę - plastikowy, ledwo i niedbale jednak maźnięty złotą farbą, laur kombatanctwa. Trudno się zorientować - dzisiaj przynajmniej - czy owa kreacja antysystemowego lauru kombatanckiego jest tylko pomyłką i przypadkiem czy też następuje zupełnie celowo i rozmyślnie.
Było już wiele takich przypadków, gdy próbowałem wyciągnąć na tzw. spytki kilka czołowych postaci ruchu zwanego antystemowym. Podobne próby podejmowałem również wobec niektórych, "zbliżonych" do antystemu, publicystów. Zadawałem pytania, oczekiwałem wyjaśnienia, przekazywałem sugestie. Nigdy nikt nie podjął dyskusji ani nie okazał nawet zaciekawienia - wręcz przeciwnie , reakcją było szybkie "ucięcie" rozmowy i ignorowanie mojego dalszego nagabywania. Zaś kontakt nigdy nie został ponownie nawiązany.
Czy to pozwala wysnuć jakieś wnioski?...Może jeszcze nie. Biorę pod uwagę, że moich rozmówców ogarnął nagle strach przed konfrontacją z czymś, o czym zielonego pojęcia nie mają. Inna opcja to taka, że jednak mają i unikają zdemaskowania. Czas pokaże, gdyż o innym "sprawdzam" mowy dziś być nie może.
Poniżej przedstawiam absolutnie szczątkową analizę wydarzeń. Bieżących wydarzeń. Zaledwie liźnięcie tamatu.
Należałoby jednak zdać sobie sprawę z tego, że rzeczy nie są tak proste, jak próbuje się je nam przedstawiać. Nawet, gdyby miało się okazać, że faktycznie nie mamy wpływu dosłownie na nic to warto wiedzieć z czym przychodzi nam się mierzyć, czemu stawiać czoła i jaka rzeczywistość nas otacza.
Z drugiej strony - jeśli,również faktycznie, chcemy się jednak zmierzyć i stawić czoła a nie tylko udawać, że mierzymy i stawiamy - to nie ulega wątpliwości, że powinniśmy przynajmniej wiedzieć, zechcieć wiedzieć, wobec jakiej mocy i potęgi stajemy.
Bez patosu, bez celebryckiej nuty, "samo gęste" - Tomasz Gryguć - Pan Nikt - ma głos:
(przewiń film od początku)
Komentarze
Niewątpliwie wiedza takowa, o ktorej piszesz potrzebna jest osobie, ktora idzie tam do gory, cos zmienić. Ja miewałem kiedys takie fantastyczne pomysly , jak egzamin na posla....Taki swoisty egzamin na paszport poselski ...utopia choć przecież takie naturalne. Wszak ten poseł MUSI cos wiedziec...
A czy najlepszm sposobem na walke z systemem jest olewanie...czymkolwiek ?...Tu bym uparcie jednak sie postawił w poprzek opinii.
Udawanie, że to nie ja...ze mnie to nie dotyczy...ze tamtego swiata nie ma...nie wyjdzie w dalszej perspektywie na zdrowie. Z jednego powodu - ten system (cokolwiek to znaczy) ma dziwne właściwości podchodzenia pod same drzwi i wlewania sie do domu nawet przez dziurke od klucza. On cię dopadnie nawet na spacerze nad strumyczkiem.
Wydawąło mi sie kiedyś, że można zabić system niską frekwencją ...ot taka demonstracja!! Niech zobaczą!!...Ale w sumie , co ich to obchodzi?..Ważne, by oni weszli a frekwencja ?..pies drapal!
MOżna by tak zrobić, gdyby istnaiała jakas dolna granica tej frekwencji, nieprzekroczenie której decydowałoby o nieważności wyborów. I może nawet o konieczności zmiany kandydatów.. Wtedy tak.
Ale w obecnym stanie trzeba czynic , co się da, by choc utrudnić albo, by samemu móc spojrzec sobie prosto w oczy przed lustrem...
Tzw. olanie to, w rzeczy samej, totalne poddanie się
..Można tez sobie wyobrazić, co by sie stalo, gdyby nagle wszyscy, ktorym nie na rękę to czy tamto po prostu oddali głos na kogos, kto kompletnie - zgodnie z sondażami - nie ma szans!!!..Ale byłby numer. Czyli w sumie też olanie...tyle tylko, ze tych z pierwszych pozycji sondaży!!!...No bo jak już olewać to...z sensem!!
Ale ja nie o tym. Jeden z moich ówczesnych "towarzyszy broni" powiedział wówczas, że żeby cokolwiek zacząć, trzeba mieć wiedzę psychologiczno - socjologiczną i zalecił co najmniej przeczytanie dwóch książek: Mietzela "Wywieranie wpływu na innych" i Luhmanna "Systemy społeczne".
Ja wówczas Mietzela znałam, Luhmann do dziś leży na półce nietknięty. Ale na mojej półce.
Niemniej wiedza tłumu, to wiedza najsłabszego jego ogniwa, a tym jest jak wiadomo pan Wiesiek krzyczący zgodnie z jedną lub drugą ulubioną narracją. Pan Wiesiek będzie też antysystemowy, gdy w kregu kolegów będzie psioczył na tych skur...li, którzy znowu podnieśli opłaty za prąd.
A ja co jakiś czas zastanawiam się, czy to wszystko jest dokładnie obliczone i czy nie jest najbardziej antysystemowe i jednocześnie pelne szacunku do siebie olanie ich/onych ciepłym moczem i zajęcie się czymś sensownym (np. dzierganiem sweterka na drutach) .
Jak już jestem więźniem systemu, to niech przynajmniej strażnicy nie mają ze mnie radochy.
Choć dobrze i szlachetnie jest też zadawać ludziom trudne pytania
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.