Scena Wygrzebanej Poezji Własnoręcznej Pod Oknem prezentuje :
Na wierzchu -
poemat o zmietym fraku, zwiędłych kwiatach i zagubionym adresie
( tomik poetyczny – „Wiersze momentalne na okoliczność ” )
------------------------------------------------------------
Na wierzchu
wczoraj jakoś z rana, jużci, że przed zmierzchem
zapisałem ważny ze wszech miar i wag
adres, pod który udać sie miałem
z bukietem kwiatów, odziany we frak.
notkę złożyłem gdzieś na samym wierzchu
nauczon biegiem doświadczeń już wielu
by nie wcisnąć jej gdziebądź, bez sensu, bylejak
........aby nie zagubić drogi do celu
Ledwo szesnasta pokazać się chciała
odszykowany od stóp aż do głów
ręką sięgnąłem na stos wiadomy
by szybko zgarnąć dokument ów
i wnet zimnym potem plecy mi polało
gdy zamiast adresu, list od cioci Zosi
wpadł mi w rekę, zgubiony przed laty,
w ktorym o przyjazd pilny mnie prosi
frak już dość wymięty, bukiet zwiądł był już
a ja gryząc palce, mierzwiąc dłonią włosy,
miotam się tuitam, jeden bóg wi po co,
od kolejnych wierzchów po kolejne stosy..
adres się objawić nie chce ani rusz
za to w ręce wpada i do poczty hasło,
" być o piątej w parku", info od sąsiada,
" 5 kilo ogórków i 2 kostki masła",
"kupic białą farbę i zawieść do wujka",
"powiadomić Mirkę, że ma sesję w środę",
telefon do szewca i artykuł z Wprost,
"wyłączyć lodówke i zakręcic wodę "....
wszystko jakże znane, nawet kupon z trójką.
Gdy tak ręką siegam kolejnego wierzchu
Jedna myśl mi wszakże kołatać zaczyna
By nie musieć szukać od rana do zmierzchu
pospisuję wszystko ......spis treści się prosi !!
i położę...........właśnie!.....mój ty gorzki losie !!
bo ......na ktorym wierzchu ?.....i na którym stosie ?
Wojciech Różański