Węgierska dziennikarka, Laszlo Petra, odsądzona od czci i wiary. Jak mogła
podstawiać nogi ludziom z dzieckiem na ręku i kopać małe dziewczynki ??.. Europejskie barbarzyństwo ? ..faszyzm w nowym wydaniu ?...Rasizm ?....Zwolniono ją w trybie nagłym z pracy i na jej głowę posypały się gromy – w skorumpowanej poprawnością polityczną Europie zajęcia już pewnie nie znajdzie i ma wszelkie szanse , by stać się ikoną europejskiego barbarzyństwa, odrażającej europejskiej znieczulicy a także symbolem odradzajacego się przecież europejskiego faszyzmu i rasizmu. Teraz pora na wzniesienie stosu - czarownicę już mamy.
Spójrzmy na to z drugiej strony. Okiem detektywa, któremu nie wystarczy sam ślad po zbrodni, by oskarżyć o nią kogoś lecz stara się dojść jej przyczyn badając okoliczności i cofając się w czasie.
Tysiące ludzi odmiennej kultury zalewa Węgry. Prą do przodu jak taran nie zważając na zasieki, straż graniczną, policję, prawo i zwyczaje. Komunikaty, które węgierskie wojsko i policja próbuje przekazać puszczane są mimo uszu – wszak nie mówią ani słowa po węgiersku a większość nawet i po angielsku. Prą do Niemiec, mimo, że prawdopodobnie żadna z tych osób nie zna również niemieckiego. Mają jeszcze w uszach świst bomb i strzały islamskich ekstremistów, którzy napadli ich kraj, gwałcąc kobiety, burząc domy i równając z ziemią ich dotychczasowe życie. Setki tysięcy młodych mężczyzn ubranych w bluzy Nike`a, Reebook`a i Adidasa, z komórkami po 200 dolarów sztuka w kieszeni, ładuje się na pontony lub podejmuje trud wędrówki lądem, by uciec od okropieństw wojny.
Wojna w Syrii trwa od czterech lat. Gdy Europę deptał niemiecki but w latach 1939-1945 cztery lata wystarczyły, by zjednoczyć się w walce przeciw najeźdźcy i ruszyć przeciw niemu w obronie swoich domów a po roku krwawej walki odzyskać utracone ziemie. Jeśli młodzi mężczyźnie w ogóle uciekali wtedy z Polski to gnali do wojska na tzw. Zachodzie, by wrócić do kraju z drugiej strony.....choć znakomita większość, mimo terroru, zostawała w kraju walcząc z okupantem ile sił w sercu. Syryjczycy zaś czekali te 4 lata, by ..uciec. Właśnie dziś......właśnie teraz...setki tysięcy w jednym momencie.
Być może odniesienie do lat czterdziestych ubiegłego wieku wyda się niektórym nieuzasadnione to to jednak moja ocena tego jest prosta - kilkuset-tysięczna armia złożona z młodych mężczyzn w sile wieku w bluzach Reebooka mogłaby z powodzeniem stawić czoła okupantowi z islamskiego kalifatu. Czyż nie ??
Zakładam, że nie mają takiej woli i odwagi. Uciekli przed okropieństwem wojny, powiedzmy, że mają do tego prawo. I co dalej ? ...Otóż są już w miejscu bezpiecznym - Węgrzy dali im schronienie, dach w postaci namiotu, jedzenie, picie i obietnicę pomocy.
Wyobraźmy sobie siebie w takich okolicznościach – uciekamy przed bombami i trafiamy na przyjazny odruch napotkanej po drodze ludności. Czy się ucieszymy i będziemy wdzięczni?... Podejrzewam, że tak ..jeśli faktycznie uciekamy przed okropieństwem wojny to będziemy wdzięczni za każdy odruch serca i za każde schronienie, za każdy kęs jedzenia, podziękujemy i pozostaniemy wdzięczni dalej.
Szczególnie, jeśli mamy ze sobą dzieci. To one najtrudniej znoszą trud wędrówki, ucieczki, niewygody i niezrozumiałe dla nich pomysły dorosłych w postaci okropieństw wojny. To dla nich również ( a może przede wszystkim ) szukamy tego bezpiecznego miejsca. Niech mi ktoś wmówi, że byłoby inaczej.
Nazywani przez główne media Europy uchodźcami ludzie znaleźli takie miejsce – Węgrzy otworzyli dla nich tak serca jak i namioty. Zażądali wyłącznie identyfikacji a także chcieli pobrać odciski palców – wszak tych uciekinierów jest tylu, ze należy cały ten problem w jakiś sposób próbować ogarnąć i uporządkować. Żadne państwo nie może sobie pozwolić na niekontrolowaną i bezładną wędrówkę ludów przez ich terytorium. Nawet w czasach starożytnych Celtów panował zwyczaj uzyskiwania zgody na przemarsz większych grup ludzi przez obce terytorium. Tego typu zachowanie dzisiejszych władz regionu czy kraju nie powinno nikogo dziwić i jednocześnie powinno być zrozumiałe i zaakceptowane przez tych, którzy..wędrują.
Ale co w takiej sytuacji robi uciekinier z Syrii?... Lekceważy wszelkie procedury i prawo obowiązujące w kraju, który go podejmuje ze współczuciem i zrozumieniem. Nie przyjmuje pożywienia z rąk ludzi, którzy owo współczucie i zrozumienie wykazali – wykopuje to jedzenie z wściekłością na torowisko dając wyraz pogardy dla tego odruchu ludzkiego serca. Ucieka z węgierskiego obozu. Nie jeden uchodźca…cały tłum.
Nieważne są dzieci na rękach - one stanowić mają wyłącznie pretekst, tarczę i przepustkę do lepszego życia, to narzędzie służące do rozmiękczania ludzkich serc.. Prą do Niemiec…za wszelką cenę. Tą ceną jest również dobro i zdrowie niesionych przez nich dzieci.
Na pewno zdziwią się niektórzy , gdy wspomnę, że te dzieci nierzadko faszerowane są narkotykami, by nie sprawiały zbytniego kłopotu w czasie marszu i nie raz przekazywane są z rąk do rąk, by zawsze były widoczne.
Uchodźca nie zgubi komórki za 200 dolarów ale łatwo zawieruszy mu się paszport lub inny dokument tożsamości – tych na granicy serbsko-węgierskiej można znaleźć całe mnóstwo....
Gdy pewien Syryjczyk odwiedził już istniejące skupiska syryjskich uchodźców w Niemczech nagle okazało się, że w obozie, który miał rzekomo skupiać ofiary syryjskiej wojny, Syryjczyków z krwi i kości, na 150 „pensjonariuszy” Syryjczyków jest raptem 20-tu. Reszta to Somalijczycy, Pakistańczycy, Afgańczycy a nawet, o dziwo !! , Albańczycy. Naprawdę we wszystkich tych krajach toczy sie syryjska wojna ?
Gdy ty lub ja ośmielimy się przekroczyć granicę obcego państwa, nie mając dokumentów i na siłę forsując zasieki graniczne zostaniemy uznani za przestępców, bez najmniejszego współczucia zakuci w kajdanki i „zapuszkowani” na długie godziny w celi. Potem staniemy przed sądem. Nikt nam nie przyniesie kanapek i nie pokrzepi chłodzącym napojem. Gdy będziemy nieśli dzieci na ręku to nam te dzieci odbiorą i umieszczą pod opieką specjalnych służb. Bo takie są procedury i prawo. Będziemy mieli niezwykłe szczęście, jeśli żaden z pograniczników nie puści za nami serii z automatu. Gdy tę granicę będę usiłował sforsować sam to będę przestępcą...gdy uczynię to wspólnie z gromadą innych to wszyscy będziemy przestępcami w świetle obowiązującego prawa.
Wzrusza nas dziecko trzymane przez uciekiniera, któremu Petra podstawiła nogę...wywołuje w nas odruch wsparcia i współczucia i automatyczną niechęć do osoby, która to zrobiła. Takie nasze europejskie zwyczaje i serce - i bardzo dobrze. Posiłkujemy się po prostu innym wzorem wartości niż ci, którzy właśnie nawiedzają Europę. Ale tak, jak w obozie dla uchodźców nie potrafimy odróżnić Syryjczyka od Albańczyka i Pakistańczyka od Afgańczyka, tak też nie rozumiemy różnic w pojmowaniu prawdy oraz wartości przez tłumy ludzi obcej nam kultury, które szturmują właśnie granice Europy. Nie dziwi nas fakt, że uciekający mężczyzna ubrany jest w puchową kurtkę natomiast dziecko ma gołe nóżki i ledwo bluzeczkę z krótkim rękawem na grzbiecie. Tego nasza wrażliwość już nie jest w stanie objąć. Bardziej nas bulwersuje zachowanie kamerzystki.A można być pewnym, że w obozie, z którego ów mężczyzna – domyślnie, aczkolwiek bez żadnych podstaw, uznawany za ojca – właśnie ucieka, dzieci dostały większe wsparcie niż dorośli a już bez wątpienia także ubranka.
Ale dzieci mają tak właśnie wyglądać – w sposób budzący współczucie i chęć pomocy ... w sposób, który jakiekolwiek podejrzenie odrzuci w pierwszym odruchu. I zawsze mają być na pierwszej linii - tak, byśmy je zawsze widzieli.
Czy ktoś z czytających ten tekst zna pojęcie „al-Taqiyya „ ( „takijja” )? To słowo z kultury muzułmanów oznaczające zgodę na kłamstwo wobec niewiernych , jeśli ma ono sprzyjać muzułmańskiemu interesowi. Kiedyś używane, by ratować życie..dziś nabrało znaczenia powszechnego w kontakcie ze światem niewiernych.
Równie dobrze może być tłumaczone jako zalegalizowany i chroniony religijnym islamskim prawem podstęp na użytek islamskiego interesu.
W takich oto okolicznościach Laszlo Petra, węgierska kamerzystka, filmowała uciekający z bezpiecznego schronienia tłum „syryjskich” ofiar wojny. Tłum, ktory tratował wszystko w dzikim pędzie i który próbowała zatrzymać policja. Dziecko niesione w ramionach owego – nich ktoś poda dowód, że to ojciec - mężczyzny, któremu Petra podstawiła nogę właśnie przed chwilą zostało przez owego „ojca” wyrwane z bezpiecznego schronienia - przejściowego obozu dla uchodźców w węgierskim Roeszke - by skazać je na dalsze niewygody, tułaczkę i cierpienia.
Nie pochwalam kopania ludzi, podstawiania im nóg i przyglądania się z uśmiechem , jak padają na ziemię. Ale, gdy widzisz uciekającego przestępcę oraz goniącego go policjanta to, gdy masz w sobie odrobinę odwagi, próbujesz tego pierwszego zatrzymać. W tym przypadku podstawienie nogi jest najdelikatniejszym sposobem, by to uczynić. Być może właśnie dla dobra dziecka niesionego przez uciekającego. Każdy, kto oglądał film prezentujący owo”barbarzyńskie” zachowanie dostrzeże chwilę wcześniej policjanta usiłującego zatrzymać mężczyznę z dzieckiem. Mężczyzna wyrwał mu się z rąk. Czyżby policjant chciał uciekającym zrobić krzywdę?...Przed czym uciekali ?. Przed wojną w Syrii czy przed ludźmi, którzy zechcieli im pomóc dając schronienie w bezpiecznym obozie ??
Można w tym momencie na chwilę przenieść się też na budapesztański dworzec Keleti, na którym obserwowaliśmy, jak uchodźcy z obrzydzeniem i nienawiścią skopywali jedzenie i napoje na tory - bo było haram, nieczyste.Odmawiali jedzenia i picia także dzieciom, dla których haram czy hallal nie miało znaczenia , były po prostu głodne i spragnione. Podobne kanapki i napoje ci, którzy już dotarli do Niemiec przyjmowali bez żadnych obaw co do czystości - tam, w Niemczech wszystko już było hallal.
Nie pochwalam też zwyczaju zadeptywania obcej ziemi przez tłum tzw. uchodźców, którzy nie szanują ani praw ani procedur obowiązujących w europejskim świecie. Tak olbrzymia masa ludzi nie może sobie tak po prostu bezkarnie i swobodnie przemieszczać się po europejskim terytorium odmawiając jakichkolwiek żądań mających na celu uporządkowanie tego marszu.
Być może, gdy zastanowimy się spokojnie i bez emocji nad okolicznościami związanymi z incydentem z podstawianiem nóg dojdziemy do wniosku, że nie powinniśmy go wyrywać z szerszego kontekstu zdarzeń przydając mu tym samym format niezależnie istniejącego występku, który jedynie zasługuje na potępienie.
Wojciech Różański