Kto sieje wiatr ten zbiera burzę.
Nie wiadomo jeszcze czy są w planie pioruny ale powietrze gęstnieje – Temida, mimo, że niedowidząca, zaczyna się niespokojnie wiercić.
Sędziowie tzw. apelacji warszawskiej raczyli się wypowiedzieć w kwestii prezydenckiej łaski.
..Władza wykonawcza nie może konkurować z sądowniczą, a prezydent nie może "uwolnić" wymiaru sprawiedliwości od orzekania..
– tak stanowi ogłoszona w poniedziałek sędziowska uchwała czyli, de facto, łasce postawiono veto.
Najróżniejsi prawnicy na usługach nowo-wybranej władzy dwoili się i troili, by troskliwa łaskawość prezydenta została przez naród potraktowana jako dobrodziejstwo epoki i sygnał pozytywnych zmian w opozycji do niecnych i uzurpatorskich poczynań władzy starej. W sumie czy musieli ? ..władza to władza i jak powie, że tak będzie to ..tak będzie.
Helsińska Fundacja Praw Człowieka doniosła, że prezydencki akt łaski nie oznacza bynajmniej nakazu umorzenia postępowania, a łaska sama w sobie i w swoim skutku może się najwyżej po prawomocnym wyroku objawić zwolnieniem skazanego od odbywania kary.
Ni mniej ni więcej przełożyć się to może na kontynuację procesu wbrew prezydenckiej woli – chyba, że ktoś wcześniej przywoła sędziów do porządku i uświadomi im, że prawo i sprawiedliwość to nie są jakieś sędziowskie zabawki tylko poważne sprawy a decyduje Prezes.
Zdaniem Fundacji istnieje ryzyko, że prezydent swoim łaskawym aktem wydanym w środku procesu sądowego może pozbawić opinię publiczną możliwości uzyskania pełnej wiedzy w zakresie popełnionego przestępstwa, co zwłaszcza w przypadku zarzutów wobec funkcjonariusza publicznego rodzi podejrzenie o skrywanie przed opinią prawd niewygodnych i ważnych oraz istotnych dla niej spraw – czyli, że prawo jeszcze jakoś mogłoby się obronić – dura lex sed lex ( w tym przypadku nawet podwórkowym slangiem tłumaczone - „durne prawo ale prawo” ) lecz sprawiedliwość wyszłaby na tym tle dość blado i rodziłoby to uzasadnione zastrzeżenia, że owa sprawiedliwość wyłącznie dla członków a opinii publicznej wiatr i tak po oczach. .
Sędziowie, co prawda nie odnieśli się bezpośrednio do zachowania prezydenta i uszu mu fizycznie nie natarli lecz wyraźnie stwierdzili, że choć prezydent prawo łaski posiada to jednak nie jest w stanie nakazać im wstrzymania lub umorzenia postępowania karnego a łaska wyłącznie może skutkować złagodzeniem orzeczonych kar...
Jak widać - podpadł sędziom Prezydent Duda niezwykle mocno. No cóż... skoro w uzasadnieniu swojej łaski stwierdził, że polscy sędziowie nie potrafią skazać ani bandytów z Pruszkowa ani łapówkarzy a biorą się za ferowanie drakońskich wyroków pod adresem krystalicznie czystych osób walczących z korupcją...też bym się wkurzył.
Z drugiej strony dziwna zbieżność, wręcz nawet symptomatyczna, się tu nasuwa rodząca podejrzenie o nałóg wyręczania wymiaru sprawiedliwości.. Ci, którzy nie mieli jeszcze wątpliwej przyjemności spotkania pana Alzheimera nie mogą nie pamiętać sławnego zdania Zbigniewa Ziobry – ministra sprawiedliwości w dawnym rządzie PiS - który próbował wyręczyć sędziów ogłaszając wyrok na dr. Mirosławie G. przed rozpoczęciem a nawet zakończeniem czynności procesowych – „już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie”. Tu jeszcze ciekawostka zakrawająca na kpinę – jakiś czas potem sam Ziobro zapowiedział, że pozwie do sądu każdego, kto ośmieli się zacytować wspomniane wyżej słowa choć sąd oczyścił wtedy dr. Mirosława G. z zarzutu pozbawiania życia pacjentów a byłemu ministrowi nakazał przeprosić uprzejmie, czego ten dokonał milcząco.
Porównując obie te sprawy nie da się mimo wszystko uniknąć pewnej refleksji. Zarówno wtedy Ziobro jak i teraz Duda ogłosili dobranie się do przyzwyczajonych do wygodnego życia, dobra wszelkiego i totalnej bezkarności urzędników wymiaru sprawiedliwości – a to mogło wtedy i może teraz oznaczać dla nich nieoczekiwane i niemiłe trzęsienie ziemi. Wtedy Ziobrze się nie udało a sędziowie w odwecie spuścili mu niezłe manto, gdyż nakazane przeprosiny kosztowały go ponad 300 tysięcy złotych – cały nieomal majątek – i puściły z torbami.
Sędziowie wiedzą , że Dudy z torbami puścić się nie da lecz przytrzeć nosa nie zaszkodzi. Nie tylko za obietnicę zrobienia porządku w palestrze ale i za majstrowanie przy Trybunale Konstytucyjnym - solidarność środowiska jest tu powszechnie znana.
Gdzie tu refleksja?...cóż!... gotowej nie będzie - każdy ma szansę zadumać się indywidualnie choć wypadałoby poświęcić odrobinę uwagi odpowiedzi na pytanie, czy owe przepychanki na paragrafy - i to tak z jednej jak i z drugiej strony - to rezultat faktycznej dbałości o porządek prawny państwa czy zwykłe zemsty, "zemściki", próbowanie "kto silniejszy na rękę" i za wszelką cenę trzymanie się stołu.
Jeszcze nie wiadomo, jak cała sprawa się skończy ale schody już się zaczęły, Lesiak wychyla już głowę z szafy i może być ciekawie.
Wojciech Różański