Bardzo silny w polskiej umysłowości archetyp ofiary, którego źródła tkwią w historii i romantycznym mesjanizmie, określa m.in. poziom zaangażowania Polaków w życie społeczno – polityczne.
Wciąż szukamy mesjasza, który weźmie na siebie nasze lenistwo, wygodnictwo i marazm, zrobi porządek w kraju czy regionie i zbawi nas. Ale co robimy sami?
Czy wychodzimy z inicjatywą działań, współpracy, czy angażujmy się w sprawy uznane przez nas samych za istotne?
Co zrobiliśmy przed wyborami samorządowymi, żeby zbawić SIĘ?
Czy nasze działania nie polegają na krytyce tych, którym nie wyszło i podpinaniu się pod tych, którym się udało?
Ilu z nas zaangażowało się w inicjatywy lokalne?
Ilu zainicjowało je?
Ilu głosowało na takie inicjatywy?
Ilu oddało na nie głos bez kalkulacji?
Niewielu.
I nie chodzi tylko o wybory. Szklany sufit i szklane ściany montujemy sobie sami naszą biernością, krytykanctwem i uzależnieniem od opinii sąsiadów.
Wynik Wojtka Bakuna w Przemyślu nie jest sukcesem K’15. Wojtek zawdzięcza swój sukces działaniom lokalnym i temu, kim jest dla przemyślan, a nie logo K’15.
Gdyby było inaczej, wyniki w innych miastach potwierdziłyby to.
Wojtek dał nam przykład, jak zwyciężać mamy – jak brać sprawy w swoje ręce i wygrywać.
Naszym zadaniem nie jest naśladownictwo, podłączanie się, podpinanie, lecz zainspirowanie się takimi postawami.
Ci, którzy idą po śladach innych, nigdy nie zmienią świata.
Więc rusz tyłek i rób to, co potrafisz najlepiej. Porzuć wstyd, zażenowanie, strach, przed tymi, którzy rzekomo wiedzą lepiej. Porzuć rolę ofiary, czekającej na zbawienie i idź zbawić się sam.
Malgorzata Pawlak