Przeszklone, dwuskrzydłowe drzwi otwierają się z piskiem.
Wielki zegar w holu pokazuje szesnastą.
-Zapraszam ...
-Proszę mi dziś opowiedzieć, jak spędzała pani czas z rodzicami.
...........
Przypomina mi się wyjazd nad morze. Słyszę głos taty. I szum morza. Mewy unoszą się nad moją głową.
-Alicja, pora byś nauczyła się pływać !
-Boję się! Znowu będę się topić!
-Szybko, do wody! Jak się nie utopisz, to się nie nauczysz.
-Tato! Proszę, nie wrzucaj mnie znów do wody! Nie chcę !!!
-No już, szybko! Raz, dwa!
Kilka osób przystanęło nad brzegiem morza. Gapią się. Kurczowo trzymam się koca. Ale tata łapie mnie za rękę. Ciągnie po piasku. Mnie i ten cholerny koc! Patrzę na matkę, może ona coś zrobi. Odwróciła głowę. Skierowała twarz ku słońcu. Nie słyszy mnie?
Leżę na ręczniku. Mokra i zapłakana. Nie, nie umiem pływać. W ustach mam słony smak wody. Oni jedzą kanapki. Dzieci radośnie biegają.
Jaki cudowny dzień.
Alicja Joners