Walki z ASF ciąg dalszy.
Sprawa dzików i ASF przykryta została wydarzeniami gdańskimi. Ale to nie oznacza, że powinniśmy ją wykreślić z pamięci. To są sprawy, które się dzieją - warto je podglądać.
Ostatnio odkryto zakażone dziki w Warszawie...tak!!, w Warszawie. Przy tej okazji wypowiedział się zastępca Głównego Lekarza Weterynarii Krzysztof Jażdżewski, ktory podkreślił, że przypadki ASF, które wyryto w okolicach Warszawy, nie są wynikiem "naturalnego przemieszczenia się wirusa" poprzez wędrówki zwierząt czy kontakt z watahami ze wschodnich województw....
ciekawe!!
Ponieżej temat dzika znalezionego we Wrocławiu. Jest ryzyko, należy reagować, nikogo sprawa nie obchodzi. Nowa metoda walki z wirusem - spychologia......Pewnie pomoże!!
Jeśli Minister Środowiska powiedział dwa tygodnie temu, że wirusa nie da się zatrzymać to...coś musi być na rzeczy.....gdyby się udało ( zatrzymać wirusa) to wyszłoby na jaw, że minister nie miał racji...
"....Padły dzik leży od kilku dni w lasku przy ulicy Królwieckiej we Wrocławiu.
Został już nawet nadgryziony przez zwierzęta. Od kilku dni wie o sprawie miejskie Centrum Zarządzania Kryzysowego, ale dzika dotychczas nie usunięto. Dlaczego?
Bo to teren pobliskiej parafii i to do jej proboszcza należy usunięcie zwierzęcia. Powinien do tego celu wynająć specjalistyczną firmę.
Problem w tym, że w Polsce panuje epidemia afrykańskiego pomoru świń. Bardzo groźniej dla świń choroby, której nosicielami są dziki. Lekarz Weterynarii przygotował nawet specjalną ulotkę informacyjną w tej sprawie. Znalezienie padłego dzika – czytamy w niej należy „zgłosić do właściwego miejscowo powiatowego lekarza weterynarii lub najbliższej lecznicy weterynaryjnej lub straży miejskiej lub miejscowego koła łowieckiego lub starosty, burmistrza, wójta gminy”.
O padłym dziku na Królewieckiej powiedziała nam w niedzielę Czytelniczka. To ona w czwartek zauważyła zwierzę podczas spaceru z psem. Natychmiast zgłosiła się do Centrum Zarządzania Kryzysowego. W niedzielę wróciła w tamto miejsce i zobaczyła, że dzik nadal leży, w dodatku już nadgryziony przez inne zwierzęta.
Anna Worsztynowicz z biura prasowego Urzędu Miasta tłumaczy nam, że prawo precyzuje kto ma obowiązek usuwania padłych dzikich zwierząt. Jest to właściciel terenu. Czyli w tym wypadku parafia. A ta została powiadomiona. Gmina usuwa zwierzęta tylko z własnego terenu.
- To jest teren, na którym miał być cmentarz – mówi nam proboszcz parafii św. Agnieszki na wrocławskich Maślicach.
- Rzeczywiście w piątek dzwonili do mnie ze Straży Miejskiej. Ale nie mówili, że padły dzik jest na Królewieckiej tylko koło kościoła na Maślickiej. A tu żadnego dzika nie było. Sprawdzałem - twierdzi.
- Proboszcz dostał pismo i maila z Centrum Zarządzania Kryzysowego. Wskazano mu na której dokładnie działce leży dzik - odpowiadają w magistracie.
Ale problem z padłym dzikiem dotyczy nie tyle tego kto ma go usunąć. Tylko zbadania czy nie był chory na ASF czyli afrykański pomór świń. A jeśli był, to co należy w związku z tym zrobić?
Wrocław nie jest terenem zagrożonym epidemią ASF - tłumaczą nam urzędnicy. Więc Centrum Zarządzania Kryzysowego nie ma obowiązku informowania inspekcji weterynaryjnej. Choć firma wyspecjalizowana w utylizowaniu padłych dzikich zwierząt powinna pobrać próbki i przebadać je na obecność wirusa ASF. Miejmy nadzieję, że dadzą negatywny ujemny. ...."
źródło - Gazeta Wrocławska
(wr)
Komentarze
1. Wyciąłbym co bardziej wartościowe drzewa
2. Wybiłbym i wyłapał zwierzynę choćby i do cna !
3. Jeśli nazywałbym się >>Państwo
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.